Znaleziona wcześniej na geoblogu rekomendacja dotycząca nocnej podróży z Cameron highlands (Ipoh) do kota Bahru okazała się być bardzo dobra :). Wyjechaliśmy Ipoh o 22:30 klimatyzowanym autobusem (35RM bilet, ok 380 km). Autobus nie był tak luksusowy jak poprzednie ale największym problemem była temperatura podczas jazdy. Było strasznie zimno a kierowca był kompletnie głuchy na reklamacje (które zreszta tylko my zglaszalismy, reszta pasażerów cierpiała w milczeniu okrywajac się czym popadlo. Zatem znów UWAGA: koniecznie należy mieć pod ręka coś ciepłego w tego typu autobusach! Podróż trwała 7 godzin i przeżyliśmy ją zahibernowani. O 5 rano byliśmy w Kota Bharu na głównym dworcu. Wyglądał zdaje się dość typowo jak na tego typu miejsca czyli mało wyględnie, ale - co nas dość zaskoczyło- bez problemu polaczylismy się z internetem (wifi) siedząc na zewnątrz na ławce. Nagabywani przez taksówkarzy. Byli gotowi nas zawieźć do Kota Bharu (ok 55km) za 50 rm. Teoretycznie pierwszy autobus miał odjeżdżać o 7:30 i kosztowac 32RM, ale ni stad ni zowąd podjechał jakiś dość zdezelowany wehikuł i zagadnięty z głupia frant kierowca oznajmił, że i owszem - on do Kuala Besut. Byla 6:00. Wskoczylismy właściwie w biegu. Autobus zdezelowany, ale dowiódł nas za 11RM/os (potem się okaże, że przepłaciliśmy bo normalnie kosztuje 6RM) w jakąś godzinę.