Dojazd z Changi do miasta bardzo prosty Metro MRT. Na lotnisku dostępne mapki, zresztą na stacji metra również. My jechaliśmy na Gallang. Po ok 20 min byliśmy na miejscu.
Po odświeżeniu się w hotelu, zresztą przyzwoitym: Frangance Emerald na 20 Lorong 6 (należy wysiąść na stacji Kallang jadąc MRT lotniska Changi) poszliśmy coś zjeść. Zasiedliśmy tuż za rogiem. Chińszczyzna oczywiście :). Koncepcja była taka żeby popróbować i żeby było różnorodne więc przekąski. Wybraliśmy w jakimś pośpiechu i tak naprawdę nie czytając co wybieramy tylko pokazywaliśmy obrazki/zdjęcia z dość wyblakłego menu....jako pierwsza przekąska wjechały kurze nóżki ...cale szczęście w ostrym sosie chili. Potem jakieś pierożki, naleśniki...i piwa: duży tiger i puszka małego. I właśnie piwo było najdroższe. Zapłaciliśmy za całość 28s$ a piwo z tego to było ponad 10. Pierwsza lekcja-piwo jest tu drogie :). Najedzeni postanowiliśmy pójść na spacer i tak idąc przed siebie zobaczylismy w oddali koło obserwacyjne. Za daleko na pieszy spacer więc podjechaliśmy metrem i to był baaardzo fajny pomysł! Co prawda pod samo koło ostatecznie nie dotarliśmy ale obeszliśmy okolice Marina Bay ze wszystkimi atrakcjami, przede wszystkim pokaz swietlno-wodny, z muzyką oczywiście. Bardzo miło się oglądało. Przespacerowaliśmy okolice zatoki. Zjedliśmy jeszcze coś w okolicznym food court (17s$ bez piwa :) i metrem wróciliśmy do hotelu. Udany wieczór. Nie planowany :). Jeszcze raz sprawdza się teza, że spontan jest najlepszy. Jutro luźny plan na Santosę i Little India.