Zgodnie z umową z biurem w Kuala Besut i zasadami dzialania open ticket -zadzwoniliśmy dzień wcześniej, daliśmy im znać gdzie aktualnie jesteśmy i umówiliśmy się na powrót motorówką o 7:45. Noc minęła spokojnie, komary nie dokuczały. Podróż motorówką do K Besut także bez przeszkód. Dotarliśmy na dworzec autobusowy i spróbowaliśmy się dowiedzieć jakiś jest ewentualnie rozkład jazdy do Kota Bahru, ale na próżno. Napotkany pan z obsługi powiedział, że to trudna sprawa, bo czasem autobus przychodzi wcześniej czasem pózniej, trzeba usiąść i czekać. Zatem usiedliśmy w pobliskim barze, gdzie okoliczni spożywali śniadania. Przy okazji okazalo sie, że z Kuala Besut jeździ też autobus do Kula Lumpur (60RM), zatem ktoś, kto tak jak my planuje po Perhentian udać się do Kuala L. I rozważał przelot z Kota Bharu może wybrać autobus. Czasowo wyjdzie per saldo podobnie, a na pewno taniej. Usadowiliśmy się strategicznie przy stoliku na ulicy, z widokiem na przystanek, aby w razie czego zdążyć dobiec do autobusu. Zjedliśmy śniadanko (roti z jajkiem, ryż z rybą, warzywami i orzeszkami, zawinięty w rożek z papieru), wypiliśmy kawę (4RM za 2osoby) i podjechał autobus. Bilet 6RM/os. W autobusie spotkaliśmy małżeństwo Polaków, podróników ze Słupska, będących w 5-tygodniowej podróży. Witold i Marta -pozdrawiamy :). Podróż minęła na miłej pogawędce. Na dworcu w Kota Bharu byliśmy o 11:30. Autobus (nr9, podróż trwa ok 50 min) na lotnisko w Kota Bharu odchodzi co godzinę, 2RM. Zostawiliśmy plecaki w przechowalni (2RM/szt) i poszliśmy na krótką przechadzkę po miescie. Zrobiliśmy małe zakupy, głównie słodyczy i potem ruszyliśmy na lotnisko. Samolot do KL (AIrAsia) mamy o 17:05.
Do zobaczenia zatem w KL