Geoblog.pl    MiR    Podróże    Singapur, Malezja, Tajlandia    Ko Phan Ngan
Zwiń mapę
2012
14
mar

Ko Phan Ngan

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Phangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12805 km
 
Ależ tam było spokojnie... Paradoksalnie, bo przecież tam początek i najhuczniejszy do tej pory przebieg mają te szalone imprezy Full Moon Party. Wówczas  zjeżdża się tam towarzystwo z całego swiata, żeby przy księżycu tańczyć i -co tu ściemniać-pić na plaży. Popularność tych  imprez spowodowała, że teraz są już też Half Moon Party i Black Moon Party...i coś tam jeszcze pomiędzy... Nas tam w każdym razie jakoś nie ciągnęło....tj na samą imprezę.
Z Koh Samui stateczek do Hat Rin, potem taxi (200bht od osoby) na zachodnie wybrzeże.  Szukając lokum przeprowadziliśmy dłuższą dyskusję czy faktycznie jest to to, czego szukaliśmy, tj spokój, pustawo i trochę daleko od świata bo tak bylo na plaży na której wylądowaliśmy -wybierając praktycznie na chybił trafił w trakcie kiedy już tu płynęliśmy. No i czy tu zostawiać czy zmykać od razu? I dokąd? Z perspektywy należy uznać, że dyskusja była trochę bez sensu....bo nie daliśmy nawet szansy wykazać się okolicy w którą zawitaliśmy. A okazało się, że było fajnie!
Nocowalismy w Benjanin's Hut (550bht/noc), w bungalow z widokiem na morze i hamakiem na werandzie. Poleniuchowaliśmy,, posłuchaliśmy książek, doczytalismy czego nie przeczytaliśmy do tej pory, snurklowalismy na plaży Ko Ma, wypożyczyliśmy skuter (250bth/24ha) i to właśnie na tymże skuterze zdarzyła się nam przedziwna przygoda. Pojechaliśmy na plażę na północy na plażę Ho Ma, posnurklowalismy tam troszkę i chcieliśmy pojechać na suszoną rybę do Chaloklam. Ruszyliśmy zgodnie z mapą. Ba! Nawet w tzw międzyczasie dopytywalismy jakiegoś tubylca czy dobrze jedziemy. Potwierdził i kazał jechać dalej. No i dojechalismy tam po chwili. Objeździliśmy miasteczko, tak ze 2 razy, trafiliśmy na targowisko na ktorym stała setka straganów jedzeniowych, objedliśmy się strasznie i trochę tylko zdziwiliśmy, że nie ma tam suszonych ryb z których to miasteczko ponoć słynie. Chcieliśmy jeszcze zdążyć do Tong Sala na południowym wschodzie, więc ruszyliśmy drogą przez las. Taką główną. Z północy na południe wyspy. I jedziemy....i jedziemy... I jakoś zaczęliśmy  sie zbliżać do Chaloklam....a przecież z niego właśnie wyjechaliśmy-zdaje się... Aleososchodzi?! 
Zatrzymaliśmy się przy najbliższej....pizzerii  (tak, tak -mają pizzerie, a ta była środku jungli!!!) i zapytaliśmy gdzie do diabła jesteśmy???
I co? I okazało się, ze jakimś cudem zamiast to Chaluklam dojechaliśmy do Tong Sala. I nawet tego nie zauważyliśmy! 
To pokazuje jak mała jest to wysepka :), albo jak my jeseśmy zakręceni.! Albo to jakieś zagięcie czasoprzestrzeni!
Mimo, ze ostatecznie nie skosztowaliśmy tych suszonych ryb tę krótką 2dniową wizytę na Koh Phanangan uznajemy za bardzo udaną. 
Kupiliśmy w naszym Guesthouse bilet łączony do Krabi (podwiezienie do portu, rejs do brzegu i autobus do Krabi (650  thb). Wyjazd o 6:20, statek odpływa z Tong Sala o 7:00, rejs trwa ok 2,5 godziny, potem autobus i o 13:30 mamy być w Krabi.
Podsumowanie:
-chyba trzeba napisać, ze każdy na tej wyspie znajdzie coś dla siebie bo i poimprezować można i spokojnie poleniuchować. 
-ceny nieco niższe niż na Koh Samui 
-nie wiedzieć dlaczego mieliśmy problem ze znalezieniem jakichś owoców morza a akurat R miał na nie wielką ochotę. Dziwne to o tyle, że zewsząd nocą widać oświetlone kutry rybackie podczas połowu....
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 2 komentarze2 130 zdjęć130 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
03.05.2012 - 09.05.2012
 
 
29.02.2012 - 24.03.2012